Podróż w krainę depresji to podróż do krainy bólu, samotności i bezradności. To zanurzenie się w oceanie rozpaczy i beznadziei. Chory znajduje się w jego głębinach tak głęboko, że nie docierają do niego nawet pojedyncze promyki światła. Jest kompletnie odizolowany od świata na powierzchni i przekonany, że stan, który przeżywa jest już niezmienny, a powrót niemożliwy, nie dlatego, że zbyt trudny, czy że on zbyt głęboko utknął, ale dlatego, że dla niego ten świat nie istnieje. Słońce zgasło. Jest tylko ciemność i nie ma gdzie iść. Kiedy towarzyszymy osobie, która zmaga się z tą chorobą my też musimy zanurzyć się w tym świecie razem z nią. Ostrożnie stąpając krok po kroku możemy tworzyć tam szczeliny, przez które przedostanie się do chorego światło. Tworzymy tam małe oazy nadziei.
Skąd bierze się depresja?
Każdy stan emocjonalny człowieka wpływa na funkcjonowanie jego organizmu. Emocje odgrywają ważną rolę w naszym życiu. W zależności od sytuacji pojawiające się w nas emocje przystosowują organizm do efektywnego radzenia sobie z daną sytuacją. I tak na przykład pod wpływem stresu organizm przechodzi w stan mobilizacji do szybkiego działania. Nadnercza zwiększają produkcję hormonów, wydziela się adrenalina i kortyzol, mięśnie napinają się, wzrasta czujność i koncentracja. Przechodzimy w stan walki albo ucieczki. W sytuacji zagrożenia jest to bardzo korzystna reakcja organizmu, dzięki której będziemy mieli większą szansę by przetrwać.
Z kolei dzięki optymizmowi możemy z niezłomnym zaangażowaniem realizować swoje cele, radośnie patrzeć w przyszłość i nie zniechęcać się pojawiającymi się na drodze problemami. Jednak są takie sytuacje, kiedy to optymistyczne podejście mogłoby okazać się szkodliwe. Funkcja jaką odgrywa w organizmie smutek czy obniżony nastrój może być również adaptacyjnym sposobem radzenia sobie z trudną sytuacją. Dotyczy to ciężkich sytuacji życiowych jak strata bliskiej osoby, utrata zdrowia, czy pracy. W takich momentach optymistyczne podejście pchałoby nas do ciągłej aktywności ukierunkowanej na nieosiągalny, niemożliwy do zrealizowania cel. Smutek wprowadza organizm w stan obniżonej energii, ograniczenia aktywności i wycofania się z kolejnych doświadczeń. Te symptomy mogą przypominać depresję. W tym przypadku mamy jednak do czynienie nie z patologicznym zaburzeniem, ale z kreatywnym, adaptacyjnym przystosowaniem organizmu do sytuacji. Jest to mechanizm, który pomaga zmagać się z niekorzystnymi sytuacjami. Hamuje aktywność w okolicznościach, kiedy nie istnieje żadna inna strategia życiowa, która pomogłaby w realizacji upragnionych celów. Kiedy jednostka traci zainteresowanie nieosiągalnymi dla niej celami, wycofuje się z walki o nie, może również uniknąć zranienia czy nawet zabicia. Korzysta na tym również społeczność. Takie depresyjne przystosowanie pozwala jej spojrzeć z dystansu na to czego doświadcza i poszukać alternatywnych rozwiązań.
Utrwalony stan depresyjny
Genetyczne czynniki mogą być odpowiedzialne za pewien rodzaj wrażliwości człowieka i jego większą podatność na stany depresyjne.
Greenberg, Watson i Goldman uważają, że niektóre czynniki psychologiczne i społeczne mogą wpłynąć na wykształcenie się depresyjnego sposobu reagowania na trudne sytuacje. Uważają, że osoba, która na wczesnych etapach życia doświadczyła znaczącej straty, której towarzyszyły takie uczucia jak poniżenie, bezradność może przechowywać to doświadczenie w ciele i w sytuacji powtórzenia podobnego doświadczenia w późniejszym etapie życia uruchomić u siebie schematy depresyjnego reagowania. W tym jednak przypadku mogą przybrać charakter utrwalonego stanu depresyjnego.
Paradoks wielkiego zmęczenia
Przeciwieństwem depresji nie jest szczęście, ale witalność. Amerykański pisarz Andrew Solomon tak opisuje swoje doświadczenie depresji „To witalność wyciekała ze mnie w tym momencie. Wszystko wydawało mi się zbyt trudne, wymagające zbyt wiele pracy. Gdy wracałem do domu i widziałem migające czerwone światło automatycznej sekretarki w telefonie, nie myślałem o tym, żeby odsłuchać pozostawione na niej wiadomości, ale że oddzwonienie do tych ludzi będzie wymagało ode mnie wielkiego wysiłku. Innym razem kiedy chciałem zjeść obiad, myślałem najpierw o tym, że trzeba będzie zdobyć jakieś pożywienie, potem położyć je na talerzu, pociąć, przeżuć i to wszystko wyglądało dla mnie tak jak droga krzyżowa.”
Ekstremalne zmęczenie, którego doświadczają pacjenci nie jest wynikiem wykonanego wysiłku, lecz przeciwnie konsekwencją braku ruchu oraz trzymania tłumionych często latami emocji. Jest wysokie rano i wzrasta wraz z brakiem aktywności. Natomiast wysiłek fizyczny przynosi w tym przypadku ulgę. Dlatego przy walce z depresją tak ważne jest wspieranie wszelkich przejawów aktywności fizycznej chorego.
Wsparcie
Często bliscy osób chorujących, szczególnie na początku choroby, starają się je pocieszać albo zachęcać do jakiejś aktywności. Mówią im „Nie przejmuj się, ten stan minie, wszystko dobrze się skończy.” Zachęcają do tego by coś ze sobą zrobili, rozerwali się, a kiedy to nie działa, doświadczają bezsilności, frustracji tym, że stan się nie zmienia, a ich działania nie przynoszą efektów. Zaczynają obwiniać siebie, albo chorych. Ponieważ ta relacja zaczyna być dla nich zbyt trudna, zbyt wyczerpująca, odsuwają się od nich, kierując ich do specjalisty, w nadziei, że ten im pomoże. Często towarzyszy temu złość, czy bardziej ukryta lub otwarta agresja. Chory doświadcza wtedy odrzucenia i jeszcze bardziej zamyka się w sobie.
Trzeba pamiętać, że u osób z depresją bardzo silnie rozwinięty jest wewnętrzny krytyk. Żyją w dużej frustracji, której nieodłącznie towarzyszy poczucie winy. Dlatego osoba wspierająca powinna pamiętać o tym, by choremu dać jak największe poczucie bezpieczeństwa oraz wsparcie.
Chory nie ma wystarczającej energii, aby wychodzić do środowiska i z jego pomocą realizować swoje potrzeby. Również nie ujawnia ich na zewnątrz, nie mówi o nich otwarcie, zamiast tego coraz bardziej izoluje się od innych, zamyka w sobie. Niezaspokojone potrzeby budzą coraz większą frustrację oraz złość, mogą też pogłębiać poczucie winy oraz dalsze obniżenie własnej wartości. Chory ma jeszcze mniejszą chęć wyjścia do świata i pokazania siebie. I tak spirala depresji się nakręca.
To czego potrzebuje cierpiąca na depresję osoba to empatycznej obecności, uważnego towarzyszenia, wspierania wszelkich przejawów aktywności, wyjścia do świata. Nawet tych najmniejszych. Bo wyjście do świata odbywa się właśnie takim małymi kroczkami. Centymetr po centymetrze i być może dla obserwatora z zewnątrz ruchy te mogą być zbyt małe, prawie niezauważalne, ale dla chorego są to kroki milowe.
Iza Petryna-Kalinowska
na podstawie,
Gianni Francesetti - „Gestalt Therapy Approach to Depressive Experiences”
Andrew Solomon - „Depression, the secret we share”
Brene Brown „Potęga Empatii”
www.ogrodyzycia.com